Piękna
jesień za oknami, choć wiejące od paru dni wiatry sprawiają, że
czasem mam ochotę zaszyć się przy kominku pod kocykiem i
rozkoszować się spokojem i ciepłem. Właśnie z taką myślą
przedwczoraj wieczorem zrobiłam sobie kubek gorącej czekolady i
zajęłam strategiczne miejsce w fotelu z laptopem na kolanach. Bez
konkretnego celu przeglądałam kolejne strony, gdy natknęłam się
na stronę zapisaną jako ulubione. Weszłam na stronę Dworu Elizy
by sprawdzić, czy nie pojawiły się czasem nowe zabiegi, z których
mogłabym skorzystać. I faktycznie, szybko zarezerwowałam termin i
tym sposobem wczoraj znalazłam się w zaciszu SPA.
Zdecydowałam
się na Ceremonię Chocolate & Pistachio, zarekomendowaną mi
przez Panią Anię jako odżywczo-relaksująca ceremonia, idealna dla
każdego rodzaju skóry. No to sprawdźmy...
Jak
przy wielu innych ceremoniach na początek peeling całego ciała. I
tu zaskoczenie – kremowy peeling pachniał tak doskonale,
apetycznie i pistacjowo, że miałoby się ochotę go jeść. To nie
pierwszy peeling w moim życiu, ale z tak urzekającym zapachem
kosmetyku jeszcze chyba nigdy się nie spotkałam.
Po
peelingu przyszedł czas na masaż i kolejne zdziwienie – nie by to
zwykły masaż, lecz masaż ciepłą czekoladą. Wspaniały relaks
dla ciała i ducha. Nie pomyślałam tylko żeby dopytać, czy to
prawdziwa czekolada, taka do jedzenia, czy też produkt kosmetyczny.
Zapach był prawdziwie czekoladowy.
Szybkie
zmycie czekolady i przeszłyśmy do następnego etapu ceremonii –
maski na ciało Czekoladowy Pudding, po której nałożeniu zostałam
owinięta folią, przykryta kocykiem i pozostawiona na chwilę
odprężenia. Po ok. 15 minutach zmyłam maskę i Pani Ania ponownie
wmasowała w moje ciało delikatny krem. Zaskoczył mnie powrót do
wspaniałej, pistacjowej nuty zapachowej z początku zabiegu.
Chyba
się skuszę i kupię w Dworze Elizy ten krem, żebym w domu mogła
powracać do wspaniałej atmosfery SPA. Skoro już po jednym zabiegu
moja skóra jest pięknie nawilżona i wygładzona to co się stanie
przy regularnym używaniu?